W ms44 z Krzysztofem Jasińskim
Teatr to zdarzenie jednodniowe
Foto: Krzysztof Nowak / WYSPIARZ niebieski
W ramach trwającego Grechuta Festival w środę 5 bm. m.in. w Galerii Sztuki Współczesnej ms44 odbyło się otwarcie wystawy plakatu „Szkoły Polskiej” z kolekcji krakowskiego Teatru Stu oraz spotkanie z założycielem i dyrektorem tego teatru, reżyserem i aktorem Krzysztofem Jasińskim.
Do ms44 przybyło blisko 100 osób rozmiłowanych w teatrze i twórczości Jasińskiego. Spotkanie prowadził reżyser młodego pokolenia Jakub Baran.
K. Jasiński opowiadał o wspaniałej, ale momentami trudnej współpracy z Markiem Grechuta podczas słynnego musicalu „Szalona lokomotywa”. Podkreślał, że jeszcze żadnemu artyście tak jak zespołowi tego musicalu nie udało się zgromadzić kompletu widzów w przed laty największej hali katowickiego Spodka.
Wspominając M. Grechutę mówił o specyfice tamtych lat w musicalach jaką były okablowane mikrofony, które utrudniały pracę artystom. Kable do mikrofonów były bardzo drogie, a do pewnego momentu za sprawą Grechuty sporo z nich uległo zniszczeniu. Rzecz w tym, że ustalili z artystą, że będzie chodził po scenie (na której ułożono torowisko po którym poruszała się drezyna) z lewa do prawej żeby nie uszkadzać kabla mikrofonowego, prowadzonego aby się nie poplątał przez kogoś z obsługi scenicznej. Grechuta natomiast w artystycznym porywie chodził czasem z prawej do lewej przez co przechodził z kablem mikrofonowym przez tory i jak nadjeżdżała drezyna to przecinała kabel i artysta się denerwował, że go nie słychać. Później, jak wspominał Jasiński, wpadli na pomysł, aby mikrofon na kablu spuszczać z góry i problemy się skończyły.
Sporo miejsca K. Jasiński poświęcił w swojej wypowiedzi roli słowa i teatru. Nazwał teatr zdarzeniem jednodniowym, niepowtarzalnym, trudnym poprzez swój jednostkowy wymiar choćby do rejestracji kamerą, gdyż każdy spektakl jest inny. Ubolewał nad tym, że teraz każdy „burak” ma telewizor i teatr stracił w pewnym stopniu na popularności.
DOŁĄCZ DO NAS: