Piątek, 26 kwietnia 2024r.

Imieniny: Marzeny, Klaudiusza, Marii

  • DOŁĄCZ DO NAS:

Strona główna / Kultura / I po SC'ENDZIE...

Wydarzenia

I po SC'ENDZIE...

Sekcja Muzyczna Kołłątajowskiej Kuźni Prawdziwych Mężczyzn

Foto: Karolina Gajcy

To była najdłuższa tegoroczna impreza w Scenie. Trwała od piątku aż do niedzieli, z niewielkimi przerwami. I pokazała, że to bez wątpienia jedyne tego rodzaju miejsce w mieście. Integrujące ludzi, klimaty, gatunki.

Świetna i przyjazna atmosfera w Scenie to właściwie samograj. Wytwarza się sama, w sposób zupełnie naturalny, choć oczywiście nie bez udziału gospodarzy i gości. A tych tego weekendu było mnóstwo.

Młodsi i starsi. Hip-hopowcy, metalowcy, miłośnicy reggae, indierocka czy hardrocka. Sportowcy, urzędnicy, informatycy czy pedagodzy. Zresztą cała ta wyliczanka jest kompletnie pozbawiona sensu. SC'END przyciągnął wszystkich, bez względu na wiek czy zawód. Podobnie jak od zawsze robiła to Scena. W przeciwieństwie do innych świnoujskich lokali, które z reguły mają dość jednolity target.

W ten weekend liczyło się tu i teraz, poczucie wspólnotowości, dobre towarzystwo i znakomita muzyka.

Szczególnie ważna była tu ta ostatnia. Organizatorzy imprezy szczelnie wypełnili czas muzyką, z wielką dbałością o jej różnorodność. Na scenach – tym razem dwóch! – Sceny znalazło się miejsce dla rozmaitych dźwięków. I dla specyficznej mieszanki rock&rolla i dancingu proponowanej przez zacnych panów z Zespołu Dodna. I dla niczym nieograniczonej, znajdującej się gdzieś ponad gatunkami, wyobraźni muzycznej Bajzla. Zmieścił się ciężar dźwięków generowanych przez charyzmatyczne i Latające Pięści czy równie charyzmatyczną BruXę, ale i na rozbujany romantyzm King Boku. Była przestrzeń dla słodko-gorzkich dźwiękowych poczynań Sekcji Muzycznej Kołłątajowskiej Kuźni Prawdziwych Mężczyzn, a także dla niepokornego rapu Siwuza. Dla mrocznych, rockowych historii zespołu Chevy i dla kameralnej liryki Pimało, niemieckiego przyjaciela Sceny i Świnoujścia. Nie mogło zabraknąć także jamajskich rytmów w wykonaniu rezydentów Sceny - szczecińskiej ekipy Bass is Fundamental czy powracającego do Świnoujścia producenta Krystiana Walczaka czyli K-Jah Sound. Dźwięków było znacznie więcej i wszystkie one dowiodły, że muzyka jest jedna. Dowiódł tego również parkiet, niemal w każdym momencie pełny.

Tak samo jedna jest Scena, choć ulegała i zdaje się ulegać będzie nadal rozmaitym transformacjom. Są tacy, którzy tęsknią za jej przeszłością. Są tacy, którzy znają jedynie tę – jeszcze przez chwilę – obecną Scenę. Jeszcze inni pewnie pokochają tę, która nadejdzie. Każdy czas ma swoją Scenę.

SC'END był pożegnaniem jej ostatnich kilku lat. Pożegnaniem Karoliny i Darka. Pożegnaniem, które nie każdemu przypadło do gustu. Próbowano je nawet popsuć, ale frekwencja podczas tych dwóch długich wieczorów pokazała, że była to próba chybiona.

Autor: Michał Taciak
comments powered by Disqus