Sobota, 4 maja 2024r.

Imieniny: Moniki, Floriana, Władysława

  • DOŁĄCZ DO NAS:

Strona główna / Miasto / Morze nie respektuje naszych certyfikatów

Eksperci ustalają przyczyny katastrofy

Morze nie respektuje naszych certyfikatów

MV Cemfjord

Foto: Aleks A. / 4shared.com

Cementowiec Cemfjord, który 2 stycznia 2015 r. zatonął u wybrzeży Szkocji, pływał na zezwoleniu warunkowym - podało niemieckie radio NDR. Nadawca twierdzi, że statek miał problemy techniczne z łodzią ratunkową, a awaria miała być naprawiona w ubiegłym tygodniu. Usterka żurawika łodziowego uniemożliwiała spuszczenie łodzi ratunkowej na wodę. Na pokładzie była jednak dodatkowa tratwa ratunkowa.

Dwa dni po tragedii po tragedii niemiecki nadawca NDR ujawnił, że w ostatnich tygodniach statek miał też mieć problemy z pompami zęzowymi, które odpowiedzialne są za odprowadzanie wody z wnętrza statku. Na wyposażeniu jednostki znajdowały się z tego powodu dwie dodatkowe pompy przenośne. Statek nie mógł jednak odpływać dalej niż na 150 mil od brzegu.

Cemfjord miał za sobą niezbędną do ubezpieczenia inspekcję norwesko - niemieckiego towarzystwa DNV GL, uznawanego za jednego z najbardziej wymagających. W grudniu 2014 statek był remontowany w gdyńskiej Stoczni Nauta.

Na razie trudno jednoznacznie określić przyczyny katastrofy. Kapitan Żeglugi Wielkiej Marek Błuś w rozmowie z trójmiejską Gazetą Wyborczą nie upatruje przyczyn wypadku w wadliwej konstrukcji statku. - Takie jednostki są jak wodoszczelna, zamknięta pława. Zalewajace fale nie powinny stanowić dla nich zagrożenia.

- Na ostatnich zdjęciach widać jednie dziób statku, więc nie wiadomo co odkryją nurkowie pod lustrem wody. Jeżeli statek jest przełamany, doszło zapewne do rozszczelnienia, a z cementu zrobiła się niebezpieczna, łatwo przemieszczająca się płynna masa. Nawet jeżeli nie doszło do kontaktu ładunku z wodą, 8 - metrowe fale mogły spowodować przesunięcie się ładunku i utratę stateczności jednostki - ocenił w stacji TVN24 Roman Paszke.

Ze względu na swoją wielkość statek nie był zobowiązany do posiadania tzw. Voyage Data Recorder, czyli urządzenia pełniącego podobne funkcje jak czarna skrzynka. To utrudni badanie przebiegu i przyczyn wypadku, jednak nie oznacza, że nie zostaną one ustalone. Za badania odpowiedzialna jest polska Państwowa Komisja Badania Wypadków Morskich, która współpracuje ze swoim brytyjskim odpowiednikiem oraz służby z Cypru, pod którego banderą pływał statek.

Już podjęto pierwsze prace zmierzające do wydobycia cementowca. Od poniedziałku w rejonie wypadku stacjonuje wielozadaniowy statek Pharos, który zlokalizował statek i określił sposób ułożenia wraku na dnie. Statek spoczywa do góry dnem na głębokości ok. 70 metrów, jednak dalej nie wiadomo w jakim jest stanie. Operacja podniesienia wraku odsuwana jest w czasie ze względu na nieprzerwanie złe warunki atmosferyczne panujące na tym terenie. Kiedy poprawi się pogoda, do wnętrza statku zejdą nurkowie, którzy spróbują przeszukać wrak.

Na pokładzie znajdowało się ośmiu członków załogi - siedmiu Polaków i Filipińczyk. Zaginieni rodacy to mieszkańcy Szczecina, Elbląga, Trójmiasta (w tym kapitan) oraz 45-letni mieszkaniec Świnoujścia.

W niedzielę, 4 grudnia, armator statku Brise Shiffahrts GmbH z Hamburga wydał oświadczenie, że „mimo najlepszych starań służ ratowniczych nie udało się znaleźć śladów załogi statki Cemfjord”. Załogę uznano za „nieocalałych”. Od momentu rozpoczęcia akcji ratunkowej armator jest w kontakcie z rodzinami marynarzy.

30-letni cementowiec Cemfjord płynął z ładunkiem ok. 2 tys. ton cementu z Danii do portu Runcorn w pobliżu Liverpoolu.

Autor: Magda Monkosa
comments powered by Disqus