Niedziela, 28 kwietnia 2024r.

Imieniny: Piotra, Walerii, Witalisa

  • DOŁĄCZ DO NAS:

Strona główna / Miasto / Opowieść o dwóch bumelantach z wysp

O tym pisała prasa 60 lat temu

Opowieść o dwóch bumelantach z wysp

Foto: Książnica Pomorska

Świętowane w tym roku 70-lecie polskiego Świnoujścia oraz 65-lecie polskiego zarządu nad portami w Szczecinie i Świnoujściu to dobra okazja do wspomnień czasów niezbyt odległych, a jakże momentami absurdalnych. W zasobach Książnicy Pomorskiej zachowało się cześć wydań „Portu Pokoju”. W numerze z 1955 roku znaleźliśmy opis karygodnych poczynań portowych „chuliganów i pijaków” ze Świnoujścia.

„Port Pokoju” wydawano w Szczecinie. Było to odpłatne (10 gr), czterostronicowe czasopismo dla pracowników portu. Dodajmy, że w okresie PRL-u praktycznie wszystkie większe przedsiębiorstwa miały swoje zakładowe pisemka. Na ostatniej stronie "Portu" znajdowała się stała rubryka „Kącik bumelanta”, do której trafiały opisy najgorszych pracowników portu. Szwarcbohaterami wydania z 1955 roku okazało się dwóch portowców ze Świnoujścia. Przeczytajmy tą zadziwiajacą historię.

Kącik bumelanta. „Gościmy wyczynowców świnoujskich”                                                                                                 

Nasz „kącik” cieszy się wielką popularnością nie tylko w Szczecinie, ale również w oddalonym o blisko 100 km Świnoujściu.

Przysłano nam stamtąd „list polecający” ob. Adama Wierzcholskiego i Mieczysława Opasa z Bazy Bunkrowej. Cieszy nas, że z braku bumelantów w samym Szczecinie w tym tygodniu, możemy ze staropolską gościnnością przyjąć u siebie „gości” świnoujskich. Wierzcholski, to jeden z „wybitnych” chuliganów i pijaków. W styczniu opuścił bez usprawiedliwienia 3 dni pracy. W stanie trzeźwym pracuje jako dźwigowy, a w stanie pijanym stwarza kierownictwu Bazy Bunkrowej trudności w wykonaniu planu, gdyż powoduje przestój statków i dźwigu, a w najlepszym wypadku dodatkowe koszty z powodu konieczności pozostawienia dźwigowego z poprzedniej zmiany i opłacenia nadgodzin. Wierzcholski - to facet dobrze „oblatany” jeśli chodzi o znajomość kar za przekroczenie ustawy o socjalistycznej dyscyplinie pracy. Był przecie wielokrotnie karany.

Drugi z naszych gości, Mieczysław Opas, powinien chyba zmienić swoje nazwisko na „Opój”, które byłoby dla niego właściwsze. Specjalnością jego jest upijanie się nas statkach i przyjmowanie podarków w postaci zagranicznych papierosów. Dopiero przed kilkoma dniami pracując na jednym ze statków szwedzkich upił się do nieprzytomności. Opój-Opas jest grupowym i trudno wymagać, by grupa mająca takie kierownictwo przodowała w pracy. Toteż grupa ta należy do najgorszych w Świnoujściu”.

Jak widać, zakladowi bumelanci zawsze się znajdą, bez względu na epokę i system. W portowej gazetce rozprawiano się z nimi dosyć ostro, z podaniem pełnego nazwiska i przewinień - w dzisiejszych czasach nie do pomyślenia. Trzeba jednak przyznać, że autor tych uszczypliwych donosów wykazywał się przy swojej niewdzięcznej pracy sporym poczuciem humoru.

Takie to były czasy... i spory fragment powojennej historii naszego miasta.

Autor: Magda Monkosa
comments powered by Disqus