Poniedziałek, 29 kwietnia 2024r.

Imieniny: Rity, Katarzyny, Bogusława

  • DOŁĄCZ DO NAS:

Strona główna / Miasto / Bar Pierożek - jakie miłe zaskoczenie!

Świnoujski szlak kulinarny

Bar Pierożek - jakie miłe zaskoczenie!

Foto: mp

Tę wizytę najlepiej mogło określić jedno słowo: zaskoczenie. Zaskoczenie, co do serwowanych dań, do jakości obsługi i do smaku. Niesamowicie pozytywne zaskoczenie. Nie spodziewałam się, że akurat w Barze Pierożek znajdę jedną z lepszych polskich kuchni w Świnoujściu.

Nie znałam tego miejsca wcześniej, nie słyszałam o nim. Widziałam tylko szyld jadąc na prom. Akurat tego dnia tak się złożyło, że znaleźliśmy się w pobliżu Baru Pierożek, a że była już dość późna pora obiadowa, to coś trzeba było zjeść. Pierwsze skojarzenie – na pewno serwują tam pierogi. Stwierdziliśmy, że pierogi to w zasadzie dobry pomysł, więc dlaczego by nie wstąpić właśnie tam na obiad.

Od samego wejścia było przyjemnie. Szaro na dworze, a w środku miła atmosfera. Wnętrze urządzone w prosty, przytulny sposób. Ciepłe kolory ścian oraz unoszący się zapach jedzenia świadczyły, że mieliśmy szansę na jakiś dobry obiad. Wzięliśmy sobie z lady menu i usiedliśmy do stołu. No to czas wybrać pierogi! Otwieramy kartę i czytamy: dania z drobiu, dania z wieprzowiny, zupy, gulasz i w jakimś małym fragmencie karty parę rodzajów pierogów. Jest też informacja o daniach z ryb, które pochodzą od rybaków. Tak oto wizja pierogarni ustąpiła miejsca lokalowi z klasyczną, polską kuchnią. Tak oto nasz wcześniejszy smak na pierogi został zastąpiony potrzebą zjedzenia solidnej porcji mięsa!

Zamówiliśmy: rosół z kołdunami za 8zł (po uprzednim uzyskaniu informacji, że kołduny są robione na miejscu i są z mięsem wołowym), kotleta de volaille z ziemniakami (20 zł) oraz kotleta schabowego z frytkami (23 zł + podmiana ziemniaków na frytki 2 zł). Najpierw na stole ląduje rosół. Gorący, rozgrzewający, naturalny bulion. Bez żadnych ekstra dodatków, bez ulepszaczy. Do tego kołduny – mięsne kulki owinięte bardzo delikatnym ciastem. Soczyste, pysznie doprawione. Chętnie zjadłoby się ich więcej. Naczynie po rosole znika, a po chwili ląduje schabowy. Talerz jest ogromny! Pół zajmuje kotlet, a drugie pół frytki oraz dwa rodzaje surówek. Naprawdę wielka porcja. Następnie dostajemy de volaille’a, też konkretnie wyglądającego!

Wygląd wyglądem, ale kluczowy jest smak. A był po prostu pyszny! Kotlet schabowy to było dobrze doprawione mięso w panierce, a nie na odwrót. Do tego genialne frytki. Kruche z zewnątrz, mięciutke w środku, bez żadnego posmaku tłuszczu. Drugi talerz również bardzo satysfakcjonujący: konkretna porcja soczystego mięsa, masełko w środku… Idealnie ugotowane ziemniaki – nóż przesuwał się po nich jak po maśle, do tego posypane koperkiem. Pyszne, prawdziwe, naturalne, robione z sercem domowe jedzenie! Jedyny minus to surówki – trochę przekombinowane i mało pasujące akurat do tego typu dań.

To, co jednak było dodatkowo ujmujące w Barze Pierożek, to fakt, że to rodzinny biznes. Przez cały czas obsługująca nas pani była niesamowicie miła oraz pytała, czy nam smakowało. Odpowiadała na wszystkie pytania i było widać, że praca sprawia jej przyjemność. Gdy na końcu powiedzieliśmy, że było naprawdę pysznie, to z radością powiedziała, że to gotuje jej mama. Wszyscy dobrze wiemy, że nikt nie gotuje tak, jak mama.

Taka właśnie była ta wizyta – powrotem do smaku domowej kuchni mamy. I tak jak od mamy – wyszliśmy tak najedzeni, że ciężko się było poruszać. Bar Pierożek jest miejscem, które koniecznie trzeba odwiedzić - karmią tam naprawdę dobrze!

Autor: mp
comments powered by Disqus