Sobota, 26 kwietnia 2025r.

Imieniny: Marzeny, Klaudiusza, Marii

  • DOŁĄCZ DO NAS:

Strona główna / Miasto / Słodki Zefirek

Świnoujski szlak kulinarny

Słodki Zefirek

Zefir to, zaczerpnięta z mitologii greckiej, nazwa ciepłego, łagodnego wiatru. Idealnie pasuje do klimatu panującego w opisywanej kawiarni.

Zefirek jest jedną z najstarszych kawiarni w Świnoujściu. Istnieje od ponad 35 lat, więc niektórzy dzisiejsi trzydziesto-, czterdziestolatkowie pamiętają to miejsce jeszcze z dzieciństwa, gdy wraz z rodzicami przychodzili tu na lody i inne smakowitości.

Usytuowany w strategicznie ryzykownym punkcie – już nie w ścisłym centrum, ale jeszcze nie na ruchliwej promenadzie – w sobotni wczesny wieczór Zefirek był pusty. Nie licząc zaprzyjaźnionego z lokalem pana siedzącego przy barze, piszącego te słowa oraz jego współbiesiadnika. Plus naturalnie pani, która nas obsługiwała. Frekwencja jak na porę dnia i roku rozczarowująca, ale zostaliśmy uspokojeni – okazało się, że lokal ma największe wzięcie w godzinach wcześniejszych, popołudniowych, w czasie poobiednich czy okołospacerowych deserów.

Godzina 19.00 wydaje się być porą deserowo dyskusyjną, jednak skoro znaleźliśmy się w Zefirku, to w tym właśnie celu. Bezwstydnego zasłodzenia się. Postawiliśmy na klasykę, która zresztą tutaj dominuje. Szarlotka na ciepło podawana z lodami i bitą śmietaną oraz deser lodowy, który z nazwy miał być Białą Damą, ale w wyniku kombinacji zamawiającego (czyli zamiany smaków lodów) stał się raczej Damą Różnobarwną. Do tego równie słodkie napoje, czyli gorąca czekolada oraz mrożona kawa.

Nie mamy zastrzeżeń do szarlotki. Świetne, kruche ciasto, intensywnie jabłkowe, nieprzesłodzone wnętrze. Nawet znaleziona rodzynka (sztuk: jeden), której jestem wrogiem, nie wypłynęła na ogólną ocenę. Odrobinę inaczej ma się sprawa z deserem. Trochę szkoda, że przy obecnym „boomie lodowym”, wyrastających jak grzyby po deszczu naturalnych lodziarniach oraz świetnych markach polskich, w Zefirku stawia się na produkty światowego koncernu, który smakowo nie wytrzymuje porównania choćby z rodzimym Grycanem. Jeśli chodzi o napoje – kawa okazała się być nieco zbyt słaba (choć to już raczej kwestie indywidualnych potrzeb), a czekolada, choć smaczna, jednak nie zachwyciła konsystencją, przypominając bardziej kakao.

Na uwagę zasługuje niewątpliwie bogactwo Zefirkowej oferty, co dotyczy szczególnie kaw, deserów lodowych oraz drinków. W przypadku tych ostatnich pochwalić trzeba językową inwencję, gdyż nazwy robią wrażenie. „Lodowata panna”, „Złośnica” czy „Nigdy więcej panien” mogą sugerować, że ich autorem jest zraniony przez kobietę mężczyzna. Z drugiej strony mamy w menu również „Byczka Fernando” czy „Jamesa Deana”. Tak czy inaczej, brawo!

W dobie dzisiejszych jednosezonowych miejsc, które powstają szybko i równie szybko znikają, Zefirek imponuje trwałością. Był, jest i pewnie długo jeszcze będzie, ze swoją klasyczną i nienastawioną na eksperymenty ofertą.

Już za moment otworzy się tutaj ogródek, co pozwoli na niespieszne delektowanie się słodkościami, w otoczeniu parku, przy śpiewie ptaków, z twarzami lekko owiewanymi zefirkiem…

PS Ważne. Nie przychodźcie do Zefirka bez gotówki. Bankomat jest co prawda niedaleko, ale po co przerywać słodkie ucztowanie?

Autor: MT
comments powered by Disqus