StetiMUN 2014
Distinguished Delegates! Let’s conference!
Foto: Agnieszka Żychska
W dniach 23-25 października 2014r. po tygodniach przygotowań merytorycznych pod opieką pani Agnieszki Żychskiej uczniowie z LO im. Mieszka I udali się na konferencję „Model United Nations - StetiMUN 2014” organizowaną po raz piąty przez II LO im. Mieszka I w Szczecinie - tym razem pod hasłem „Europe - Old Continent, New Perspectives.”
Na miejsce dotarliśmy dzień wcześniej, gdyż wieczorem odbyło się tzw. „get together” - przyjęcie, na którym zapoznaliśmy się z innymi uczestnikami StetiMUNu. Były to osoby ze Szczecina, Gdyni, Sopotu, Koszalina jak i z innych krajów: z Niemiec, a nawet z Czech - w sumie blisko 130 uczennic i uczniów szkół licealnych. Następnego dnia rano odbyła się ceremonia otwarcia (Opening Ceremony). W pięknej auli znakomitego szczecińskiego liceum zajęliśmy miejsca przeznaczone dla krajów, które reprezentowaliśmy, czyli w naszym przypadku Bośni i Hercegowiny oraz Rumunii. Z opóźnieniem spowodowanym awarią prądu, w lekko nerwowej atmosferze ceremonia w końcu rozpoczęła się i wszystko już poszło dobrze. Hymniczna muzyka, uroczyste wprowadzenie flag wszystkich państw reprezentowanych na konferencji, śpiew chóru - wszystko to stwarzało niesamowitą, wręcz magiczną atmosferę. Oprócz uczniów i nauczycieli nie zabrakło gości specjalnych. Niezmiernie ciekawe wystąpienie o roli NATO w Europie miała pani pułkownik Jessica Voss (US Army) z Wielonarodowego Korpusu NATO w Szczecinie, zaś dr hab. nauk medycznych Miłosz Parczewski z PUM-u w imponującym stylu przekazał nam cząstkę swojej wiedzy o walce z HIV/AIDS i malarią w skali świata. Podniosłej atmosfery dopełniła inspirująca mowa pani dyrektor II LO Jolanty Jastrzębskiej.
Potem nadszedł czas dla nas. Każda delegacja miała za zadanie wygłosić tzw. „opening speech”, czyli przemówienie wstępnie określające stanowisko danego kraju wobec problemów, które miały być poruszane podczas obrad. Dla niektórych wystąpienie przed tak licznym i poważnym audytorium było bardzo stresujące, ale pokonywanie takich lęków to część tego, czego mieliśmy się tam uczyć. Gdy każda reprezentacja wygłosiła swoją przemowę, rozpoczęły się prace w komisjach, których było w sumie siedem. My swoich przedstawicieli mieliśmy w trzech. Marek Baraniecki reprezentujący Bośnię i Hercegowinę pracował w Financial and Economic Crisis Committee, Martyna Rojczyk (Rumunia) w World Health Organization Committee, Katarzyna Kulka (Rumunia) odgrywała rolę świadka, a Wiktoria Kos (Bośnia i Hercegowina) sędziego w International Criminal Court rozpatrującym sprawę Julii Tymoszenko. Jak to na początku bywa, byliśmy dość nieśmiali i niepewni - w końcu to był nasz pierwszy raz. Jednakże drugiego dnia, gdy znaliśmy zasady, nasza trema zupełnie zniknęła. Zaczęliśmy brać aktywny udział w dyskusjach, wygłaszaliśmy i słuchaliśmy pełnych pasji przemówień, pięknych i kontrowersyjnych zarazem. Dyskusjom nie było końca, a atmosfera była naprawdę gorąca - wszyscy chcieli, aby to ich kraj stał się głównym autorem rezolucji, którą na końcu można będzie z dumą ogłosić „światu”. Rozpatrując z największą powagą tak ciężkie tematy jak międzynarodowy handel narkotykami i ludźmi, kryzys finansowy i bezrobocie ludzi młodych mieliśmy wrażenie, że jesteśmy w stanie zmienić losy całego świata, czuliśmy się jak politycy na międzynarodowej arenie.
W International Criminal Court sytuacja nie była inna: obrona i prokuratura walczyły ze sobą zawzięcie, tak, aby przychylić szalę zwycięstwa na swoją stronę.
Dogłębne przesłuchania świadków, okazywanie dowodów, podważanie zeznań, szczegółowe pytania sędziów... Napięcie, ekscytacja, determinacja, koncentracja...te odczucia towarzyszyły nam w każdej sekundzie rozprawy. Niestety, jak to na takich wydarzeniach bywa, czas płynie nieubłaganie szybko - tak szybko, że nim się obejrzeliśmy, zasiadaliśmy w auli na Ceremonii Pożegnalnej. Na tej uroczystości prezentowano rezolucje napisane przez poszczególne komitety i poddawano je głosowaniu. Na samym końcu przewodniczący komisji wygłaszali przemówienia podsumowujące minione dni. Wszyscy byliśmy szczęśliwi i smutni zarazem. Smutni, bo to już koniec i szczęśliwi, bo było to rewelacyjne, bardzo dla nas cenne przeżycie.
I tak oto ze sprzecznymi uczuciami rozeszliśmy się każdy w swoim kierunku... wróciliśmy do swoich miast i do swoich krajów - może trochę tylko pocieszeni pysznym tortem ufundowanym przez PAZIM – głównego sponsora tego wydarzenia.
Oczywiście cała konferencja była prowadzona w języku angielskim. Każda dyskusja, każda przemowa, każde pytanie było po angielsku. Nasze umiejętności językowe w ciągu tych paru dni uległy znacznej poprawie. Co więcej, również nasze umiejętności argumentowania i uważnego słuchania uległy polepszeniu - tam po prostu nie można było się odezwać, dopóki ktoś inny nie skończył mówić i dopóki nie dostało się pozwolenia na zabranie głosu. A co najważniejsze, pokonaliśmy strach przed publicznymi wystąpieniami. Uważam, że to naprawdę wielki sukces.
Podsumowując to wszystko mogę powiedzieć, że te trzy dni były okresem, który zapamiętam do końca życia. Ci ludzie, ta atmosfera, tego nie da się opisać. Aby to zrozumieć, trzeba po prostu to przeżyć. Jak mówi Martyna Rojczyk: „Przed wyjazdem myślałam, że może źle robię, że to dla mnie za trudne. Jednak konferencja okazała się prawdziwą przygodą. Spotkanie ze światem dorosłych decyzji i walka o dobro kraju, który reprezentowaliśmy, okazała się najbardziej owocna. Zachęcam każdego, nie tylko pasjonatów polityki, ale również tych, którzy szukają ciekawych doświadczeń, aby w przyszłym roku pojechali na StetiMUN.”
DOŁĄCZ DO NAS: