Poniedziałek, 25 listopada 2024r.

Imieniny: Erazma, Katarzyny

  • DOŁĄCZ DO NAS:

Strona główna / Rozmaitości / Wakacyjny ko(sz)mar

Do ostatniej kropli krwi...

Wakacyjny ko(sz)mar

Foto: francok35 / pixabay

Tej wojny na pewno nie wygramy. Czy to oznacza jednak, że mamy się poddać bez walki? Nasz arsenał jest dosyć pokaźny, ale czy posiadamy broń absolutną, dającą 100-procentową pewność zwycięstwa? W ostateczności możemy wyemigrować w rejony gdzie nasz wróg jeszcze nie dotarł. Około miliona rodaków już to zrobiło.

Komary są i będą. Możemy przeklinać specjalistyczne firmy, które co roku obiecują skuteczniejszą walkę z insektami już wiosną, zimą, jesienią roku ubiegłego, na etapie poczwarek, larw, jaj czy samego aktu zapłodnienia. Możemy psioczyć na władze miasta, które za to płacą. Wróg jakimś cudem nie przejmuje się opryskami i wylewkami, i tnie niemiłosiernie dalej. Od falochronu po 10 piętro wieżowca na Osiedlu Zachodnim. Pytanie zatem, jak nie dać się pogryźć i czym odstarszyć krwiopijców na własną rękę? Spośród znanych i sprawdzonych sposobów wybraliśmy dla was te najskuteczniejsze i najbezpieczniejsze.

Stan oblężenia

Pierwszą linię obrony przed atakiem krwiopijców musimy postawić już na obrzeżach naszego terytorium. Teren osiedla to nieco zbyt duża przestrzeń do obrony, dlatego ograniczymy się do najbliższego otoczenia. Stara prawda głosi, że „mój dom, to moja twierdza”, dlatego powinniśmy pamiętać o zabezpieczeniu jej słabych punktów, czyli bramy głównej i otworów strzelniczych. Do tego celu niezastąpiona (i sprawdzona w bojach na wielu kontynentach) jest oczywiście moskitiera. Można ją kupić w sklepach z artykułami budowlanymi i domowymi (np. Castorama, Leroy Merlin) lub poszukać w internecie. Pamiętajmy aby wybierać zawsze moskitiery z jak najdrobniejszą siatką, idealnie sprawdzają się wymiary oczek 1,2 mm x 1,2 mm. Można też zrobić moskitierę samemu i zostać prawdziwym bohaterem w swoim domu. Wykorzystujemy w tym celu typową siatkę na owady lub winylową siatkę o bardzo małych oczkach. Bywają one w marketach, dostępne na metry lub już przycięte do rozmiarów drzwi i okien. Moskitiera powinna powstrzymać główną falę ataku jednak nie możemy jej zastosować wszędzie. Podczas pobytu w hotelu lub w gościach trudno czasami otrzymać stosowne zezwolenia na użycie tego typu zabezpieczeń. Wtedy musimy polegać na kolejnej linii obrony, którą koniecznie powinniśmy postawić także w naszych domach.

Tarcza antykomarowa

Jeśli nie możemy zablokować wrogim oddziałom dostępu na nasze terytorium, powinniśmy spróbować je odstraszyć. Zacznijmy od środków naturalnych. Zdaniem wielu specjalistów są one często skuteczniejsze od tych chemicznych, a już na pewno zdrowsze dla domowników. Naszą listę otwiera niezwykle efektywna w walce z komarami kocimiętka. Według weteranów wojen z moskitami jej zapach odstrasza te owady dziesięciokrotnie skuteczniej niż tradycyjne środki dostępne w aptekach. Swoją siłę kocimiętka zawdzięcza olejkowi eterycznemu zwanemu neptalaktonem. Roślina kwitnie w sezonie od czerwca do lipca oraz od września do października i można ją hodować w doniczce na balkonie lub parapecie. Niepożądane działanie uboczne – jej zapach przyciąga koty (jak poradzić sobie z plagą kotów napiszemy innym razem). Kolejną rośliną doniczkową, której działanie jest zbliżone do kocimiętki jest popularna pelargonia. Przez cały sezon na komary, od maja do pierwszych tygodni jesieni, kwitnie plektrantus koleusowaty, zwany komarzycą lub komarowcem. Jego intensywna woń jest nie do zniesienia dla komarów i moli, ale może również odstraszać ludzi dlatego polecamy waszej uwadze mirt. Charakterystyczny zapach tej rośliny jest niemiły dla owadów ale powinien spodobać się naszym gościom. Podobnie jest z bazylią. Posadzona na parapecie powinna stworzyć zapachową barierę ochronną. A jeśli ustawimy ją obok donic z pomidorem i miętą, siła rażenia naszej tarczy antykomarowej wydatnie wzrośnie. W naszym domowym doniczkowym arsenale pownien znaleźć się także bodziszek cuchnący, zwany "anginką". Jego liście po przetarciu wytwarzają bardzo intensywne i odrażające dla komarów olejki. Ponadto pamiętajmy, że owady te nie znoszą aromatu wanilii, surmii (catalpa), rosiczki, goździków, kamfory, eukaliptusa i anyżu, aristolochii, mięty, cytryny oraz lawendy. Dodatkowym zabezpieczniem naszych domóstw mogą być paski foliowe spryskane preparatem przeciw komarom i zawieszone przy drzwiach wejściowych i oknach. W każdym pomieszczeniu zastosować możemy też elektrofumigatory, czyli urządzenia na ciecz lub wkłady umieszczone w kontaktach i uwalniające chemiczną substancję odstraszającą owady. Pamiętajmy jednak, że jest to silna chemia i w dużym natężeniu, zwłaszcza w zamkniętych pomieszczeniach, może być szkodliwa także dla ludzi. Zupełnie bezużyteczne są za to wszelkiego rodzaju emitery dźwięków i ultradźwięków. To po prostu zwykła lipa i naciąganie zdesperowanych klientów. Komary słysząc sztuczne bzyczenie mogą co najwyżej wydawać się nam nieco rozbawione. A gdy zawiodą nas powyższe systemy obronne, lub gdy znajdujemy się akurat na niezabezpieczonym terenie, pozostaje nam już tylko ostatnia linia defensywy.

Pancerz osobisty

Wiadomo powszechnie, że komary przyciąga do nas kwas mlekowy i inne składniki potu, zwabia zwiększone stężenie dwutlenku węgla w powietrzu, ponadto wyczuwają ciepło i wzrost temperatury naszego ciała. Jak widać, są one wyposażone w bardzo nowoczesne i niezwykle precyzyjne systemy namierzające. My natomiast możemy przeciwstawić się napastnikom stosując głównie metody naturalne lub chemiczne. Podstawą jest jednak odpowiednia odzież zakrywająca części ciała narażone na pogryzienia oraz nakrycia głowy, np. kapelusz z moskitierą. Najlepszym kamuflażem bojowym jest pozbycie się własnego zapachu. Aby się nie pocić, pownniśmy ubierać się jasno i przewiewnie ale jednocześnie na tyle grubo aby komar nie był w stanie nas ukłuć... Prawda że niewykonalne? W tym miejscu osobna rada dla panów. Jak wykazały badania naukowe, niezwykle silnym środkiem przyciągającym komary, który znalazł już nawet zastosowanie w walce z tymi owadami, jest zapach cuchnących skarpet. Warto więc zadbać o higienę osobistą i pamiętać o zasadzie – żadnych skarpet pod sandałami... Pozbawieni naturalnych woni możemy wzmocnić nasz pancerz osobisty odpowiednimi aromatami odstraszającymi. Polecamy waszej uwadze kamforę, olejek anyżkowy, bergamotowy, cynamonowy, goździkowy, kokosowy, eukaliptusowy, geraniowy, lawendowy, paczulowy, cytrynowy, muszkatołowy, z kwiatów pomarańczy, mięty polnej, sosnowy, tymiankowy, cytronellowy, a także waniliowy czy wanilinowy. Dobry jest także wywar z bazylii. Wspomniane olejki są naprawdę skuteczne, jednak nie działają zbyt długo, a ich intensywne zapachy mogą być męczące i uciążliwe także dla nas samych. I wtedy niestety musimy zastosować broń chemiczną. Z naszego doświadczenia wynika, że do długotrwałej ochrony osobistej najskuteczniejsze są chemiczne preparaty zawierające silne stężenie DEET (N-dietyl-meta-tolumamide). Silne, to znaczy minimum 20% (np. niektóre OFFy, warto czytać etykiety). Ich czas działania sięga nawet do 8 godzin. Preparaty o niskim stężeniu DEET działają zazwyczaj od kilku do kilkadziesiciu minut. I pamiętajmy, u dzieci należy stosować środki, które są przeznaczone dla dzieci. Mają one obniżoną zawartość DEET lub zamiast DEET zawierają ikarydynę. Pryskamy jedynie ręce i twarz, resztę ciała ukrywając pod odzieżą. Nie warto natomiast zaprzątać sobie głowy polecaną powszechnie witaminą B1. Dotychczasowe badania nie potwierdziły jej skuteczności w walce z komarami. Podobnie jest z piwem. Piwosze zachwalają złocisty trunek jako znakomity środek antykomarowy do „wewnętrznego stosowania” jednak badania naukowe wykazały coś zupełnie odmiennego. Już 350 mililitrów piwa wystarczy aby zaprosić komary na naszą popijawę! Podobnie działają także inne alkohole.

Nasi sojusznicy

Walka człowieka z komarem tylko pozornie wygląda na pojedynek Goliata z Dawidem. W tej wojnie to raczej mały, upierdliwy i wszędobylski owad jest Goliatem. A może raczej hydrą! Ubijesz jednego, na jego miejsce zjawi się pięć kolejnych. Dlatego też nie powinniśmy walczyć sami. Naszymi najlepszymi sojusznikami w starciu z komarami są ptaki i nietoperze. Te ostatnie upodobali sobie Włosi, którzy masowo kupują domki dla nietoperzy i wieszają je na tarasach, i w ogrodach. Jeden nietoperz zjada w ciągu nocy około 2 tysięcy komarów. Problem w tym, że komary, które nas gryzą najczęściej to gatunki dzienne, inne niż te polujące w nocy gdy budzą się nietoperze... Podobnymi wynikami w spożyciu komarów pochwalić się może jaskółczak modry, w którym Amerykanie, w zamian za ptasie domki i prawo do osiedlenia, zyskali bardzo cennego sojusznika. Osiągi nietoperzy i jaskółczaków bledną jednak wobec możliwości naszego jerzyka zwyczajnego. Jego nazwa jest myląca ponieważ ten średniej wielkości ptaszek jest naprawdę nadzwyczajny - tylko w ciągu doby zjada ok. 20 tys. różnych owadów! Zdaniem polskich ornitologów problem komarów zniknie wraz z pojawieniem się na naszych osiedlach budek i wież dla jerzyków. I chyba to właśnie jerzyki mogą okazać się naszą bronią ostateczną w tej wyniszczającej wojnie...

Autor: /v/
comments powered by Disqus