Poniedziałek, 6 maja 2024r.

Imieniny: Judyty, Jakuba, Filipa

  • DOŁĄCZ DO NAS:

Strona główna / Sport / Wszyscy są winni

Flota Świnoujście

Wszyscy są winni

Foto: Bartek Wutke

Odwołano sobotni mecz między Flotą Świnoujście, a Stomilem Olsztyn. Powód powszechnie znany – pusta kasa i brak porozumienia między Stowarzyszeniem, a Spółką MKS Flota Świnoujście. Waldek Mroczek, pełniący obowiązki rzecznika Floty, zamieścił na oficjalnej stronie klubu krótki tekst pt. Kogo to cieszy? Może nikogo. Albo właśnie wszystkich? Trudno nie odnieść wrażenia, że do obecnej sytuacji w jakiej znalazła się Flota doprowadzili wszyscy. Zarządy, samorządy, kibice i media. Dlaczego?

Żeby w pełni zrozumieć sobotnią sytuację, trzeba cofnąć się do 2006 roku, kiedy Wyspiarze żegnali się z ówczesną III ligą. Byłem na meczu z Wartą w Poznaniu, kiedy to biało-niebiescy praktycznie zaprzepaścili swoje szanse na utrzymanie, przegrywając w stolicy Wielkopolski 1:2. Spadek do niższej ligi zapoczątkował zmiany, które przyniosły – owszem – wspaniałe sportowe emocje, ale przede wszystkim upadek klubu.

Do dymisji podał się zarząd Floty z prezesem Leszczyńskim na czele. W jego miejsce pojawili się Edward Rozwałka i Jarosław Dunajko. Pojawia się też sponsor – Michał Leonowicz, biznesmen prowadzący m.in. sanatorium w Połczynie Zdroju (obecnie w stanie upadłości likwidacyjnej). Zespół zasilony byłymi zawodnikami Pogoni Połczyn Zdrój, młodzieżą z regionu i z legendami klubu – Markiem Niewiadą i Sergiuszem Prusakiem, goli w lidze ile wlezie. Kończy rozgrywki na pierwszym miejscu, z dorobkiem 81 punktów i bilansem bramkowym 73-15. Zespół przegrał tylko trzy razy, był rewelacją ligi. Wydawało się, że złapaliśmy Boga za nogi.

Spektakularny sukces zaowocował rozmowami z miastem. Leonowicz, w zamian za współpracę i sponsorowanie drużyny chciał od miasta terenów pod inwestycje, po preferencyjnych stawkach podatkowych. Po długich i burzliwych rozmowach, radni przystali na propozycję Prezydenta Miasta, aby odstąpić za symboliczną złotówkę dawną strzelnicę, przylegającą bezpośrednio do stadionu. Leonowicz obiecywał wybudowanie tam ośrodka hotelowo-sanatoryjnego, dzięki któremu Flota miała się utrzymywać. Pierwotnie biznesmen chciał od miasta wydzierżawić dawny szpital po JAR, na to jednak władze miasta się nie zgodziły.

Sezon 2007/2008 to kolejna dominacja Floty w lidze. Znów w cuglach wygrali ligę, przegrywając jedynie dwa spotkania. Super duet napastników – Dziuba i Magdziński robił sobie w polu karnym rywali co chciał. We dwójkę zdobyli ponad połowę bramek Floty w całym sezonie – 25. Po drodze Flota mogła ustanowić jeszcze jeden niezwykły wynik – w ilości walkowerów. Działacze Kotwicy Kołobrzeg, zarzucili obrońcy z Demokratycznej Republiki Kongo, Khadiemu Kazadiemu, brak pozwolenia na pracę. Sprawą zainteresowała się Straż Graniczna, a Flocie groziło 11 walkowerów, czyli kara za wszystkie mecze w których wystąpił piłkarz. Sprawę udało się wyjaśnić, a żeby uniknąć dalszych problemów, Kazadi poślubił córkę Leonowicza, przyjmując jego nazwisko.

W międzyczasie zarząd klubu pożegnał się ze sponsorem. Kulisy tego zdarzenia nie są do końca znane, ale nie trudno się domyślić, że Leonowicz nie wywiązywał się ze zobowiązań finansowych względem klubu. Jego firma popadła w długi, nie wyszło też nic z inwestycji wokół stadionu. Dopiero niedawno przestała obowiązywać umowa dzierżawy między miastem, biznesmenem. Teren dalej stoi odłogiem i straszy. Tymczasem władze klubu wystąpiły do Prezydenta Miasta o finansowanie klubu. Sukcesy klubu przyciągały na stadion tysiące świnoujścian. Zachęcony tym Prezydent, mając w perspektywie przyszłe wybory samorządowe przychylił się do tej propozycji. W ten sposób zapoczątkowano współpracę, która kosztowała nas około 17 mln złotych. Jeżeli dodamy do tego koszt modernizacji stadionu, kwota jaką wydano na Flotę może zamknąć się na liczbie 30 mln. Zarząd w ciągu siedmiu lat nie zdołał znaleźć sponsora, który przejąłby finansowanie klubu. Warto tu dodać, że dopiero w 2013 roku, na koszulkach piłkarzy pojawiło się logo sponsora – Miasto Świnoujście.

Co roku, tuż przed rozpoczęciem prac nad nowym budżetem miasta, zarząd klubu rozpoczynał pochody do urzędu, żeby zwiększyć kwotę dofinansowania. Przez 6 lat, mimo coraz większego oporu radnych, udawało się na forum rady przeforsować kolejne kwoty. Gra toczyła się przecież nie tylko o sportową działalność klubu, ale też i o sporą grupę potencjalnych wyborców. Na początku minionego roku, coś jednak się zmieniło. Narastający sprzeciw radnych w tym również z SLD, malejąca frekwencja na stadionie spowodowały, że Prezydent zaczął szukać wyjścia z tej sytuacji. No i niestety prawdopodobnie znalazł. Chociaż trudno te informacje potwierdzić, to ciężko jest uwierzyć w zbieg okoliczności jaki nastąpił w ciągu wiosennych miesięcy 2014 roku. Najpierw fiasko rozmów z portugalskim inwestorem. Ilość niedopowiedzeń i niejasności to temat na inny materiał. Wkrótce odbył się w Świnoujściu turniej tenisa ziemnego, na którym bawił Prezydent Rzeszowa, zaprzyjaźniony z Prezydentem Świnoujścia. Kilka dni później wybucha medialna bomba – Rzeszów chce kupić nasza licencję na grę w I lidze. Zbieg okoliczności – być może. Od tego momentu zaczyna się wojna między zarządem, kibicami, a Prezydentem. Wojna zakończona wkroczeniem na arenę Polskiego Związku Piłki Nożnej. W skrócie tylko przypomnę, że po kilkutygodniowych negocjacjach, kiedy to mimo protestów zainteresowane strony podpisały akt notarialny, prezes Zbigniew Boniek oświadczył, że nie ma zgody na handlowanie licencjami. Za słowami szefa związku poszły decyzje oficjalne i sprawa upadła. Klub pozostał jednak w Świnoujściu. Pozostała również dziura w budżecie. Wściekli kibice postanowili przejąc władzę w ukochanym klubie. W sierpniu, już po wznowieniu rozgrywek ligowych, dochodzi do walnego zgromadzenia członków stowarzyszenia MKS Flota Świnoujście. Udaje się odsunąć od władzy skompromitowanych działaczy, zawiązują się nowe władze. Wszyscy są pełni nadziei, tym bardziej, że władze miasta deklarują, że są gotowe wznowić rozmowy na temat finansowania klubu. Niestety nikt z uczestniczących w walnym zgromadzeniu nie wie, że dzień wcześniej, w czasie tajnego posiedzenia, były już zarząd klubu, złożył wniosek o upadłość klubu. W ten sposób z dłużników, stali się wierzycielami, bowiem członkowie zarządu brali na bieżącą działalność klubu kredyty. Audyt przeprowadzony przez nowe władze pokazał, że zadłużenie klubu może wynosić około 1,5 mln złotych. Zdesperowana nowa prezes klubu, Małgorzata Dorosz prosi o pomoc Jerzego Woźniaka, biznesmena z Wrocławia, o którym krąży opinia, że zdemontował już niejeden klub w Polsce. Strony podpisują umowę przedwstępną, dzięki której można będzie powołać sportową spółkę akcyjną. Woźniak wykłada pieniądze na kolejne mecze, jednak szybko wychodzi na jaw, że jest zainteresowany tylko i wyłącznie piłką zawodową. Wszystkie pozostałe drużyny – juniorzy, rezerwy itd. - nie mają środków na działalność. Zarząd decyduje się na zerwanie współpracy z Woźniakiem, tym bardziej, że zainteresowanie klubem wyraził pochodzący z Izraela Gil Shalit. Kończy się runda jesienna, a na piłkarzy wracających z urlopów czeka kilka niespodzianek. Zmiana trenera i wyjazd na zgrupowanie do Hiszpanii. Dobrze sprawującego się Tomasza Kafarskiego zastępuje kompletnie nieznany duet szkoleniowców z Rumunii. Podczas zgrupowania dochodzi do domniemanego ustawiania wyników meczów sparingowych. Sprawą zajmuje się nawet UEFA. Skandal na pół Europy. Klub zaprzecza, izraelski sponsor się wycofuję, śledztwo trwa. Na arenę wraca Jerzy Woźniak, jednak trzyma w dłoni jeszcze mocniejsze argumenty. Albo szybkie podpisanie dokumentów o przejęciu klubu albo do prokuratury pójdzie oskarżenie o próbę wyłudzenia pieniędzy. Szkopuł w tym, że biznesmen nie chce zagwarantować spłaty długu, który ciąży nad Stowarzyszeniem. Na to z kolei nie może zgodzić się samo Stowarzyszenie. Sytuacja patowa, a kasa klubu świeci pustkami. Mało tego, dług może okazać się kilkukrotnie większy. Miasto domaga się zwrotu nierozliczonych pieniędzy z dotacji, a swoją kontrolę w klubie rozpoczął ZUS. Wbrew zapewnieniom poprzedniego zarządu, okazuje się, że są zaległości w opłacaniu składek. Za lata 2008-2014 mogą wynieść nawet 3 mln złotych. Jak to możliwe, że Zakład Ubezpieczeń Społecznych doszedł do tego dopiero teraz – nie mam pojęcia. Kolejne nieudane próby znalezienia pieniędzy na działalność klubu i pogłębiający się bałagan organizacyjny, ostatecznie zniechęcają władze miasta. Na to wszystko nakłada się postawa kibiców, którzy w tej chwili są już przeciwko wszystkim. Bojkotują (a właściwie bojkotowali) mecze Floty, na internetowych forach niewybrednie komentują działania władz miasta, zarządów jak i samego Woźniaka.

Przez te wszystkie lata zawiedliśmy niestety my - media. Zamiast stać na straży i wytykać marnotrawienie publicznych pieniędzy, na łamach wszelkich wydawnictw można było przeczytać tylko o kolejnych sukcesach bądź porażkach na I-ligowych boiskach. Lokalny tygodnik, który jako jedyny niemal od początku krytykował władze miasta i klubu za takie działania, był przez wszystkich odsądzany od czci i wiary. Okazuje się, że przejedzono sportowy sukces, nie myśląc absolutnie o konsekwencjach.

Powyższy tekst z grubsza oddaje sytuację Floty Świnoujście. Według mnie, winę za obecny stan rzeczy ponoszą wszyscy. Byliśmy zapatrzeni tylko i wyłącznie na własne interesy. Dzięki nam w niebyt przechodzi ponad 50 lat historii naszego miasta.

Autor: Bartek Wutke/Social North
comments powered by Disqus