Niedziela, 5 maja 2024r.

Imieniny: Ireny, Waldemara

  • DOŁĄCZ DO NAS:

Strona główna / Miasto / Bogata ta chata

Świnoujski szlak kulinarny

Bogata ta chata

Foto: MT

Z wystrojem Kurnej Chaty jest jak z rysunkiem Gienia z piosenki Püdelsów Narodziny Zbigniewa. „Czego tu nie ma”… Po kilku chwilach oczopląs jednak mija, ustępując zmysłowi smaku.

Wnętrze lokalu to w największym skrócie kolekcje… kolekcji. Panują wszechobecne menażerie lalek, butelek, cynowych naczyń, kwiatów, wiejskich narzędzi, szeroko pojmowanego rękodzieła, mebli etc. Biorąc pod uwagę niewielką skalę miejsca, może to nieco zmęczyć, choć z pewnością znajdą się i tacy, którzy z zachwytem odkrywać będą kolejne elementy tego swojskiego wystroju.

W Kurnej Chacie „na bogato” występuje również menu. Znajdziemy w nim przede wszystkim tradycyjną kuchnię polską, ze sztandarowymi jej specjałami, ale i klasykę kuchni europejskiej. Na pewno wniebowzięci będą mięsożercy, na których czeka tutaj niemal 20 propozycji (kwestią do dyskusji pozostaje, czy nie jest ich aż za dużo). W tym nawet, nieczęsto spotykana, a więc i odpowiednio droższa, dziczyzna. Menu rybne składa się z kilku pozycji, m.in. z łososia, dorsza czy sandacza. Jak często bywa tego rodzaju tradycyjnych miejscach najmniejszy wybór mają wegetarianie – mączna klasyka, czyli pierogi ruskie lub z kapustą i grzybami, kluski śląskie oraz placki ziemniaczane. Są oczywiście także przystawki i desery. Te ostatnie zaledwie w dwóch wariantach. No bo kto miałby ochotę i siłę na deser, gdy tyle dobrego zjadł wcześniej?

Zazwyczaj obiad rozpoczyna się od zupy. Spośród kilku sycących zup wybraliśmy flaki (już samo ich podanie robiło wrażenie – serwuje się je tutaj w emaliowanym, ozdobnym rondelku). Bardzo dobrze przyprawione, z dużą ilością majeranku, kawałkami marchewki. Co ważne, dużo w tych flakach było samych flaków. Niestety zdarzały się i takie, które trzeba było przeżuwać nieco dłużej. Ogólnie jednak – zupa na piątkę.

Na piątkę, nawet z plusem, zasługuje świetnie usmażona, panierowana wątróbka, z pieczarkami, ziemniakami oraz ogórkiem konserwowym. Serwowana na prostokątnych talerzach porcja była naprawdę spora. Zaspokoiła apetyt więcej niż duży.

Drugim drugim daniem były pierogi okraszone słoniną (podawane w dwóch opcjach gramaturowo-cenowych: Dla Babci sześć sztuk i Dla Dziadka – dziewięć). Możliwość pomieszania smaków miała niewątpliwy walor degustacyjny, dzięki czemu skosztowaliśmy wszystkich trzech smaków – z mięsem, kapustą i grzybami oraz oczywiście ruskich. Na plus zaliczyć trzeba to, że nie skąpiono tu farszu. Trudno też wyróżnić któreś z nich. Czyli kolejna piątka.

Niestety jest też jedynka. Pod koniec wizyty (mea culpa, nie spojrzałem wcześniej, a i sam smak jakoś mnie nie zaniepokoił) zorientowałem się, że pite przeze mnie Piwo Świnoujskie jest przeterminowane. Doniosła o tym etykieta na butelce z widoczną datą ważności (traf chciał, że była to data moich styczniowych urodzin – tych, które minęły, nie tych przyszłych). Optymistycznie zakładam, że to osamotniona, zagubiona gdzieś w spiżarni butelka, a nie cała partia. (Szczęśliwie nie zaobserwowałem, żeby trunek mi zaszkodził, z pewnością jednak będę teraz będę baczniej przyglądał się etykietom.) Istotny fakt, że do piwa podano obrandowany kufel i podkładkę, tylko odrobinę zaciera to nie najlepsze wrażenie...

Klimat Kurnej Chaty dopełnia obsługa i pewien wyjątkowy bywalec. Wita nas i zajmuje się nami sympatyczna pani w spójnym z miejscem stroju, twórczej wariacji na temat stroju ludowego. Prawdziwa gospodyni. Po lokalu natomiast przechadzał się leniwie kot, ocierając się o nas przymilnie. Pojawił się też miły akcent, który przypomniał nam o zbliżających się świętach – wiszące nad stołami zające.

Kurna Chata, mimo wspomnianej wpadki i początkowego wrażenia wszechogarniającego chaosu aranżacyjnego, jest lokalem o niezaprzeczalnym uroku. Z pewnością nie była to nasza ostatnia wizyta w tym miejscu. Nie jest może tania, ale serwowane dania, zarówno pod względem jakości, jak i wielkości, są tego warte.

Autor: MT
comments powered by Disqus