Poniedziałek, 6 maja 2024r.

Imieniny: Judyty, Jakuba, Filipa

  • DOŁĄCZ DO NAS:

Strona główna / Rozmaitości / Czy zupa w szkole ma być niesłona?

Mity na temat przepisów zakazujących śmieciowego jedzenia w szkołach

Czy zupa w szkole ma być niesłona?

Foto: scie24

Szkoły walczą o sól i drożdżówki. Ale czy słusznie? Czy faktycznie na stołówce zupa ma być niesłona, a drożdżówki nie można zastąpić? Rozporządzenie Ministra Zdrowia dotyczące zakazu śmieciowego jedzenia w szkołach ma niespełna dwa miesiące, a już obrosło mitami.

Fundacja Banku Ochrony Środowiska wyjaśnia - Sól w szkolnej kuchni jest mile widziana, pod warunkiem, że jest potasowo-sodowa i stosowana zgodnie z dziennym zapotrzebowaniem. Drożdżówkę, która nie posiada w zasadzie żadnych wartości odżywczych, można zastąpić równie słodką, a zdecydowanie zdrowszą muffinką z bananami.

Szkoły toczą batalię o słone ziemniaki i zupy. Ale przecież nikt nie zakazał doprawiania potraw na szkolnych stołówkach. – Rozporządzenie podpisane w sierpniu przez Ministra Zdrowia ogranicza dzieciom dostęp do niezdrowego jedzenia na terenie szkoły. Jednak w żadnym jego fragmencie nie ma nic o zakazie używania soli. Jak najbardziej może być używana, ale ta z obniżoną zawartością sodu, czyli sodowo-potasowa oraz z umiarem, zgodnie z dziennym zapotrzebowaniem – zaznacza Maria Jakubowska, specjalista ds. żywienia z Fundacji BOŚ.

Dosolić uczniowi

Polacy mają w zwyczaju spożywać soli aż dwukrotnie więcej, niż wynosi zalecana przez Światową Organizację Zdrowia (WHO) dawka dzienna. Jak wyliczyła Fundacja BOŚ, przeciętne dziecko przez tydzień zjada w spożywanych przez siebie produktach aż 10 łyżeczek soli**. Takie tygodniowe spożycie jest za duże nawet dla dorosłego człowieka, a co dopiero dla dziecka. Według zaleceń WHO, w przypadku dorosłych spożycie soli należy ograniczyć do maksymalnie 5 g dziennie, czyli 1 płaskiej łyżeczki. Jednak dzieci powinny spożywać jej jeszcze mniej. Dlatego usunięcie solniczek ze stolików na stołówkach szkolnych jest bardzo dobrym rozwiązaniem. Dzięki temu oduczamy dzieci niezdrowego dosalania potraw, które szkolny kucharz już posolił.

Sól, podobnie jak cukier, dostaje się do naszego organizmu z niezliczonych, ''ukrytych'' źródeł, w produktach spożywczych zjadanych na co dzień, czyli w pieczywie, serach i wędlinach. Dlatego nakreślone w rozporządzeniu zasady są bardzo potrzebne. – Pani gotująca na stołówce szkolnej powinna zgodnie z nowymi przepisami solić potrawy solą potasowo–sodową – podkreśla Maria Jakubowska, specjalista ds. żywienia z Fundacji BOŚ. A ile może posolić? Wcale nie tak mało. - Biorąc pod uwagę, że obiad powinien pokrywać 30-35 proc. dziennego zapotrzebowania energetycznego dziecka, to na pierwsze i drugie danie nie można użyć więcej niż 1/3 łyżeczki soli. Czy to mało? Wcale nie. Do tego nie ma zakazu doprawiania potraw suszonymi czy świeżymi ziołami i przyprawami – dodaje ekspertka.

Faktem jest, że sól, a właściwie zawarty w niej sód uchodzi za „cichego zabójcę”. Spożywanie go ponad normę może nas i nasze dzieci słono kosztować. – Nadmierne spożycie soli kuchennej prowadzi do przewlekłego zatrucia organizmu, czego skutkiem są np. wylewy krwi do mózgu i zawały serca, jak również wiele przewlekłych chorób cywilizacyjnych, takich jak: nadciśnienie, choroba wieńcowa, zaburzenia pracy nerek, czy choroby nowotworowe. Jakkolwiek schorzenia te są charakterystyczne dla wieku dorosłego, to coraz częściej zaczynają się właśnie w dzieciństwie – tłumaczy Maria Jakubowska, specjalista ds. żywienia z Fundacji BOŚ.

E-drożdżówka

O co jeszcze toczy się medialny bój? O drożdżówkę - najbardziej niezdrową i wysoce kaloryczną przekąskę. Taki nasz rodzimy fast-food. Do niedawna można ją było kupić w każdym sklepiku szkolnym. Sprzedawana bez opakowania, zatem o skład trzeba było zapytać. Czy ktoś pytał? Czy ktoś zastanawiał się, z czego się składa? - Naiwnie wierzymy, że w składzie drożdżówki znajdziemy mąkę, drożdże, cukier, jajka, masło, wodę i nadzienie, w postaci owoców, sera czy maku. Niby nic strasznego, sama natura. A jak jest w rzeczywistości? Drożdżówki nie mają w sobie żadnych cennych wartości odżywczych. Mało tego, ich skład przypomina często tablicę Mendelejewa, z przewagą E. Możemy tu znaleźć substancje powszechnie uważane za niebezpieczne np. czerń brylantową (E151), stosowaną w Europie jako barwnik, zakazaną jednak w USA ze względu na możliwość wystąpienia negatywnych konsekwencji dla zdrowia – mówi Maria Jakubowska, specjalista ds. żywienia z Fundacji BOŚ.

Co więcej, jedna bułka np. z serem zawiera około 2 łyżeczek cukru prostego, który to gwałtownie podnosi stężenie glukozy we krwi, a następnie prowadzi do jej równie gwałtownego spadku. Skutkuje to rozdrażnieniem, sennością i pogorszeniem koncentracji. Jednym słowem - nie sprzyja nauce. Dodatkowo tuczy. - Bardzo kaloryczne i tłuste są oczywiście pączki. Najbardziej tuczą te z dżemem lub budyniem, polane dodatkowo lukrową lub czekoladową polewą. Równie bezwartościowe i kaloryczne są właśnie drożdżówki – podkreśla ekspertka z Fundacji BOŚ. – A przecież można skorzystać z tylu alternatyw. Właściciele sklepików szkolnych mogą w miejsce niezdrowej drożdżówki zaserwować zdrowe muffiny z dodatkiem daktyli czy bananów. Są smaczne i słodkie, a o wiele zdrowsze, niż drożdżówka.

Autor: BRM
comments powered by Disqus