Flota Świnoujście - Arka Gdynia 0:1 (0:1)
Arka za mocna dla Floty
Bramkę na wagę trzech punktów zdobył Bartosz Ślusarski.
Foto: Bartek Wutke
Akcja Mateusza Szwocha wykończona przez Bartosza Ślusarskiego przyniosła zwycięską bramkę Arce Gdynia. Tym samym Flota Świnoujście doznała pierwszej na wiosnę porażki.
- Jesienią naszą największą bolączką był brak sytuacji strzeleckich i teraz zaczynamy powtarzać ten sam błąd - mówił po meczu Krzysztof Bodziony.
Trudno nie zgodzić się z pomocnikiem Wyspiarzy. Chociaż akurat jego wejście w drugiej połowie ożywiło nieco drużynę ze Świnoujścia. Jednak sytuacji strzeleckich faktycznie było jak na lekarstwo. A trzeba dodać, że w pewnym momencie na boisku przebywało aż trzech nominalnych napastników. Niestety ani Ensar Arifovic ani Bartosz Śpiączka ani debiutujący Petr Hosek nie zdołali pokonać bramkarza Arki. Po meczu Jakuba Miszczuka chwalili zresztą obydwaj trenerzy.
Golkiper z Gdyni skapitulował tylko raz, po strzale głową Marka Niewiady. Spiker włączył już nawet triumfalną muzykę ale sędzia dopatrzył się faulu Niewiady i bramki nie uznał. Była 10 minuta i kto wie jakby potoczył się ten mecz dalej.
Tymczasem jeszcze w pierwszej połowie bramkę zdobyli Gdynianie. Mateusz Szwoch dośrodkował a akcję wykończył Bartosz Ślusarski. Przy tej akcji nie popisała się nasza obrona, która niestety w tym momencie prawdopodobnie zbierała grzyby, bo na 5 metrze przed Darko Brljakiem, oprócz Ślusarskiego był jeszcze Arkadiusz Aleksander.
- Jedna sytuacja Arki, złe krycie i tracimy bramkę. Nie możemy tak robić - tak opisał sytuację Marek Niewiada. - Później chcieliśmy ale na tych chęciach się skończyło - dodał kapitan Wyspiarzy.
Faktycznie - Flota po przerwie próbowała. Słabo spisującego się w tym meczu Jakuba Pułkę zastąpił Krzysztof Bodziony. Jego strzał z 25 metrów w 59 minucie minął niestety słupek bramki ze złej strony. Chwilę później Roberta Kolendowicza zatrzymał bramkarz gości. Minęły dwie minuty i znów strzał Kolendowicza wybija Miszczuk a dobitka Ensara Arifovica odywa się z pozycji spalonej.
Później gra się wyrównała a wynik nie ulegał zmianie. W 78 minucie Piotr Kieruzel wywołał salwę śmiechu na trybunach. Widząc, że rywal z Gdyni przejmuje piłkę ruszył w jego kierunku z wyjątkowo głośnym okrzykiem.
- Widziałem, że mam za daleko do piłki i coś trzeba było wymyśli. I udało się - tak swoje niekonwencjonalne zagranie opisał sam zainteresowany, Piotr Kieruzel.
Niestety po meczu już nikomu nie było do śmiechu bo bramki wyrównującej nie udało się zdobyć.
Flota po spoktaniu z Arką zajmuje 14 miejsce z dorobkiem 23 punktów.
DOŁĄCZ DO NAS: