Sobota, 23 listopada 2024r.

Imieniny: Adelii, Klemensa, Felicyty

  • DOŁĄCZ DO NAS:

Strona główna / Turystyka / Dajcie szansę karetkom

Turystyka i wypoczynek

Dajcie szansę karetkom

Pas ratunkowy nagle się urywa. Na drodze plażowicze.

Foto: Bartek Wutke

- Co, fajnie się jeździ po plaży quadem, szpanuje się, co? - ledwie ruszyliśmy spod bazy zaczepia nas starszy jegomość, plażowicz, zapewne z centralnej Polski, sądząc po akcencie. Faktycznie, nie jedziemy po plaży w służbowych celach. Ratownicy chcą mi pokazać bezmyślność plażowiczów. W tym i napotkanego wczasowicza. Dlaczego? Otóż plażowicz ów, postanowił rozłożyć swój ręcznik w pasie, który jest przeznaczony dla ruchu karetek i pojazdów ratowników.

- Każdego dnia, dyżur zaczyna się od komunikatu, w którym prosimy o nie plażowanie w tym pasie – mówi Piotr Walkowiak, koordynator centrum ratowniczego na plaży. - Pomaga na krótko, mimo tego, że ponawiamy prośby. Niestety nie możemy nikogo zmusić do opuszczenia tego miejsca.

Kilka metrów od Centrum, pas jest jeszcze przejezdny. Na wysokości stanowiska nr 2, już musimy skręcać w stronę wydm, szukając miejsca do przejechania quadem. A przecież karetka, jest znacznie większa i nie ma napędu na cztery koła. Utknie, jeżeli tylko zjedzie z pasa.

- Wiecie, że leżycie na drodze dla karetek? - pytam pierwszych z brzegu amatorów kąpieli słonecznych. Ich zdziwienie jest szczere, mimo że obok nich wyraźnie widać ślady opon. Po chwili jednak wyraźnie lekceważą uwagę. - Jak będzie jechała to się przeniesiemy – pada odpowiedź.

- To błąd. Zanim plażowicze pozbierają swoje rzeczy minie minuta, albo więcej. Jeżeli osób jest więcej, przejazd karetki opóźni się o kilkanaście minut! - denerwują się ratownik, Martin Sobczak. Te minuty mogą zadecydować o życiu lub śmierci poszkodowanego.

Tymczasem przedzieramy się dalej, w kierunku granicy. Im bliżej końca strzeżonej plaży tym gorzej. Po kilkunastu metrach musimy już jechać przy samej wydmie. Dojechanie do ostatniego stanowiska ratowniczego zajmuje nam ponad 15 minut! A przecież quad jest mały, zwinny i nie zakopuje się w piasku. Kierowca karetki nie ma szans.

Z podobnym problemem borykają się ratownicy Wasserwacht z sąsiednich kąpielisk. Tam plaże są wąskie a chętnych do korzystania równie dużo co u nas. Ratownikom, nierzadko Polakom, pozostaje jazda brzegiem, czy raczej płytką wodą.

My też spróbujemy w drodze powrotnej pojechać brzegiem. Niestety, jest jeszcze gorzej. Chociaż tu od biedy jest wolne miejsce, to drogę przecinają nam plażowicze i, co jest znacznie niebezpieczniejsze, dołki i rowy, wykopane przez dzieci. Terenowy quad podskakuje na nich niebezpiecznie, kierowca musi zwolnić, szybka podróż staje się niemożliwa. Na wysokości stanowiska nr 4 nagle dostajemy wiadomość – przy „dwójce”, w wodzie zaginął chłopiec. Włączamy syrenę. Pomaga na plażowiczów, którzy rozstępują się, to wchodząc do wody to głębiej w plażę. Nadal pozostają jednak wykopki i... dzieci!

- To nasz kolejny apel – mówi Piotr Walkowiak. - Prosimy, pilnujcie swoich dzieci, zwłaszcza tych najmłodszych.

Moglibyśmy tu płynnie przejść do opisu akcji ratowniczej, ale nadal skupimy się na pasie dla pojazdów ratunkowych. Kiedy w wodzie trwają poszukiwania, na brzegu gromadzą się tłumy ciekawskich. W ten sposób zostaje zatkana ostatnia nitka, łącząca wjazd dla karetek ze strzeżoną plażą.

- To jest proszenie się o tragedię, nie pomagają prośby ani groźby. Naprawdę nie możemy nikogo zmusić do opuszczenia miejsca akcji. Możemy tylko liczyć na rozsądek wczasowiczów – komentują ponuro ratownicy.

Problem dostrzega też OSiR Wyspiarz, który zarządza kąpieliskiem.

- Obserwujemy zachowania ludzi, staramy się uświadamiać, rozmawiać, ale niewiele więcej można zrobić – mówi Ewa Tańska z Osiru. - Każdy wczasowicz zapytany czy ma świadomość na jakie ryzyko naraża innych odpowiada, że on płaci klimatyczne i wszystko mu wolno.

Niestety w grę nie wchodzi wytyczenie drogi dla karetek przy pomocy słupków czy innych ograniczników. Z jednej strony tymczasowe zabezpieczenia łatwo zniszczyć, z drugiej wkopanie stałych, solidnych słupów wymaga porozumienia z Urzędem Morskim i oszpeciło by plażę.

- Stawiamy na uświadamianie wypoczywających, współpracę z ratownikami, którzy starają się upominać. Nic więcej nie możemy – kończy Tańska.

Autor: Bartek Wutke
comments powered by Disqus