Nasze rozmowy
Symboliczna manifestacja wiary
Ks. kan. Zbigniew Rzeszótko.
Foto: Bartek Wutke
W Wielkanocną niedzielę zapraszamy do lektury zapisu rozmowy z ks. kan. Zbigniewem Rzeszótko, proboszczem parafii pw. NMP Gwiazdy Morza w Świnoujściu. O Zmartwychwstaniu, zwyczajach i historii świąt Wielkiej Nocy.
- Czym stała się Wielkanoc, a czym powinna być?
- Problemem podstawowym dzisiejszych czasów jest to, że Wielkanoc, dla niektórych przynajmniej ludzi, przestaje być tym czym była od początku, od zawsze. Wielkanoc była świętem religijnym, Świętem Zmartwychwstania. Cała atmosfera świąt i przygotowań do nich była nastawiona na przeżycia duchowe, na spotkanie z samym Bogiem. Natomiast dzisiaj, kiedy tempo życia niesamowicie przyspiesza, łatwiej jest w tej gonitwie wszystko traktować taką samą manierą, w konsekwencji: nawet sprawy duchowe mierzyć kategoriami konsumpcyjnymi. Często mimo najszczerszej woli styl taki wlewa się wielką falą do naszego życia religijnego i duchowego.
Dzisiaj na Wielkanoc powszechnie spotyka się wesołe zajączki na zielonej trawce jako te, które zwiastują wiosnę. To nie ma nic wspólnego z Wielkanocą. Symbolika tego święta jest zupełnie inna. To Baranek Paschalny, to dzwony ogłaszające na Zmartwychwstanie, to pusty grób, chorągiew zwycięstwa, to wyśpiewywane radośnie Alleluja. A jeśli już zając to dlatego, że jego symbol zaczerpnięty ze starej VI w. wschodniej tradycji, oznacza tego, kto śpi z otwartymi oczyma i „zawsze czuwa”. To jest zupełnie inna sfera. Ale ona wymaga oderwania się od zgiełku świata i popatrzenia w stronę ducha.
- Wróćmy do istoty Świąt.
- Gdy po raz pierwszy zaczęto obchodzić Wielkanoc święto to nazywano świętem Zmartwychwstania, dosłownie. Chyba nikt jeszcze nie myślał o wpisywaniu go do kalendarza i obłożeniem szeregiem przepisów jak dzisiaj. Apostołowie z potrzeby serca, zupełnie spontanicznie, spotkali się ósmego dnia po Zmartwychwstaniu, żeby łamać chleb na pamiątkę Pana. Trwającym na modlitwie objawił się wtedy Chrystus. Ta praktyka spotkań weszła do zwyczaju. Następnie co roku gromadzono się na uroczystą modlitwę pierwszego dnia po święcie Paschy. Jako Żydzi, apostołowie świętowali oczywiście i Paschę, ale następnego dnia było dla nich ważniejsze wspomnienie – Zmartwychwstanie Pana. I z tego zwyczaju, tak spontanicznego powstało to co dziś nazywamy Świętami Wielkiej Nocy. W pierwszych wiekach nikt nie używał też nazwy Wielki Tydzień czy Wielki Post. To są dopiero późniejsze ustalenia. Jak przygotować się do świąt? Jak ubogacić wspólnotowe ich przeżywanie? Stąd rozbudowa poszczególnych dni Wielkiego Tygodnia, Jako pamiątkę 40 dni, które Jezus spędził na pustyni, odbywamy Wielki Post - czas umartwienia, refleksji, żeby z lepiej usposobioną duszą świętować to co jest najważniejsze – Zmartwychwstanie Chrystusa.
- Skąd wzięły się niektóre zwyczaje – np. procesja rezurekcyjna?
- To są wszystko prastare zwyczaje. Samo słowo „rezurekcja” pochodzi od łacińskiego „zmartwychwstać”. Zwyczaj procesji rezurekcyjnej jest tak stary jak sama Wielkanoc. Pierwotnie odbywała się ona w noc Zmartwychwstania. W Wielką Sobotę, po zachodzie słońca gromadzono się na modlitwę, czuwanie, stąd nazwa liturgii: Wigilia Paschalna („vigilare” – po łacinie „czuwać”, „trwać w przygotowaniu”). Oczekiwano na Zmartwychwstanie. Dlatego też w sobotę mamy bardzo rozbudowaną liturgię słowa. Siedem czytań ze Starego Testamentu, list Apostoła i na końcu Ewangelia o Zmartwychwstaniu, swoisty przekrój przez całą historię zbawienia, który odczytujemy i rozważamy. Czytania te w pewien sposób przypominają nam oczekiwanie na Zbawiciela przez tysiąclecia. Z drugiej strony wyrażają nasze oczekiwanie na ten moment, w którym możemy uderzyć w dzwony i śpiewać alleluja, a także ostatecznie nasze spotkanie ze Zmartwychwstałym.
W tym dniu uroczyście udzielano chrztu katechumenom, stąd liturgia światła, wody. Mniej więcej od północy, gdy już się noc przechyla na następną dobę, sprawowano Najświętszą Ofiarę na pamiątkę tajemnicy Zmartwychwstania. Liturgia kończyła się radosnym wyjściem z kościoła. Symbolika tej procesji rezurekcyjnej to po pierwsze pamiątka wyjścia kobiet od pustego grobu do uczniów, a po drugie jako symbol zadania na dziś – naszego wyjścia z wiadomością o Zmartwychwstaniu do całego świata. Dziś wyjście z kościoła, okrążenie go z Najświętszym Sakramentem jest także symboliczną manifestacją wiary.
- Skąd rozbieżność – czasem rezurekcje odbywają się jeszcze w nocy a czasem dopiero o szóstej rano następnego dnia?
- To jest ciekawa historia, choć nieco zapomniana. Zwyczaj odprawiania rezurekcji rano powstał w czasach zaborów. Powstał to może złe słowo, raczej został wymuszony. W zaborze ruskim, car bardzo nieprzychylnie nastawiony do Polaków – katolików, szukał różnych sposobów rusyfikacji i stosował wiele nacisków, aby przeforsować zwyczaje, religię i kalendarz wschodni. Jak wiemy w prawosławiu są nieco inaczej liczone miesiące, stąd święta obchodzi się mniej więcej tydzień po katolickich. W tym roku wyjątkowo terminy te są zbieżne, ale to osobna kwestia porządku kalendarzy księżycowych czy słonecznych.
Otóż car wydał ukaz wprowadzający godzinę policyjną na czas świąt. I jak pogodzić zakaz wychodzenia w nocy z nocnymi uroczystościami religijnymi? Jednak Polak potrafi. Podzielono święto. Wigilię Paschalną odprawiano tuż przed godziną policyjną i wszyscy w pośpiechu wracali do domów, a rano, skoro świt o godzinie szóstej wszyscy byli na powrót w kościele. Najpierw odbywano zaległą procesję rezurekcyjną, a później wszyscy uczestniczyli w porannej świątecznej mszy świętej. Oczywiście zmiana ta uzyskała palcet Stolicy Apostolskiej.
Dzisiaj zapomniano o realiach w tamtych czasów i tak z pokolenia na pokolenie wrosło to w tradycję. Mało tego, udało się nam taki model uroczystości wyeksportować na zachód. Niejako z rozpędu trwa się gdzieniegdzie do dziś jeszcze przy starym zwyczaju. Dopiero Sobór Watykański II wraca na powrotem do korzeni i przepisy liturgiczne, choć dopuszczają stosować rozdzielenie Wigilię Paschalną od rezurekcji, jednoznacznie zachęcają do tego, żeby jednak rezurekcje odbywały się w nocy.
- Jak powinniśmy spędzić niedzielę Zmartwychwstania Pańskiego?
- Radośnie! To jest najlepszy przepis. Tylko niech ta radość nie wypływa ze zwykłej wesołkowatości czy trwonienia czasu, zdrowia i energii. Niech się bierze z radości wewnętrznej, tej, która wypływa z przeżyć duchowych, z pokoju ducha, który bierze się z bliskości Boga. Niech taka radość nam towarzyszy przez całe święta.
DOŁĄCZ DO NAS: