Szosa
Z roweru przed telewizor
Foto: Bartek Wutke
Na biurku mam listę, na której wypisałem tematy które chciałbym w najbliższym czasie poruszyć na blogu. I co z tego, skoro żaden z nich nie wydawał mi się wystarczająco interesujący dla czytelników? Muszę przecież pamiętać, że korzystam z gościny portalu i ktoś to może przeczytać. Dlatego dziś będzie wpis do cna egoistyczny, to będzie moje usprawiedliwienie.
Cały tydzień spędziłem na zbieraniu materiałów do przyszłych artykułów i jeżdżąc na rowerze. Efekt to kilka tekstów dla kilku redakcji i przejechane kilkaset kilometrów. Fajny tydzień, pogoda dopisywała, życie jak w Madrycie. Tymczasem na horyzoncie już pojawiał się wyjątkowy dla kibiców sportowych weekend.
Na żywo mogliśmy dopingować biegaczy podczas Półmaratonu Bałtyckiego, piłkarzy Floty Świnoujście i młodych adeptów piłki kopanej na Memoriale Tadeusza Kaczmarka. A to tylko przedsmak emocji które czekają na nas dzisiaj. Z tą różnicą, że dziś kibicujemy sprzed telewizora, w kapciach i z ulubionym napojem w dłoni. Od rana skoki narciarskie, choć bez rewelacji ze strony „naszych”, to dla samego widoku wokół skoczni warto było pogapić się na relację. W tym samym czasie początek sezonu na maratony, prosto z Rzymu. Wieczorem dwa klasyki piłkarskie Lech – Legia i Barcelona – Real. To wszystko i tak nic.
Właśnie trwa klasyczny wyścig kolarski. Mediolan – San Remo. 298 kilometrów walki z szosą, wiatrem, deszczem, własnymi słabościami itp. W tym roku jako dodatkową atrakcję mamy niską temperaturę. Kolarze wyglądają jak paczki świąteczne, popakowani w kilka warstw goretexowych ubrań. Co chwilę ktoś wyżyma rękawiczki, rozgrzewa się, a wszystko przy prędkości 42 km/h, bo tyle wynosi średnia wyścigu. Kibic ma lepiej, bo mu nie wieje i nie pada, za to może sobie pooglądać przepiękne widoki znad morza Liguryjskiego.
Jednak wyścig nazywany wiosennymi mistrzostwami świata jest wyjątkowy z innego powodu. Na starcie tego jednego z najważniejszych wyścigów stanęło aż 9 Polaków. Mało tego, jeden z nich jest faworytem do zwycięstwa. I jak tu się nie ekscytować? Pierwszy raz na trasie MSR zobaczymy polską drużynę CCC Sprandi Polkowice. W jej składzie 4 rodaków, reszta ekipy to międzynarodowa mieszanka. W pozostałych drużynach zobaczymy Bartosza Huzarskiego, Macieja Bodnara i Michała Gołasia. I na koniec ten najważniejszy – Michał Kwiatkowski, panujący Mistrz Świata. Do tej pory o takich sytuacjach czytałem w archiwum gazet sportowych. Czuję się jak moi rodzice, żyjący w czasach sukcesów Szozdy, Piaseckiego, Langa czy Szurkowskiego. Dożyłem.
Pisząc te słowa kolarzom pozostało jeszcze 65 km. W ucieczce, z przewagą 4 minut jedzie Adrian Kurek z CCC. Dalej pada, dalej jest zimno. A ja siedzę sobie przed TV, wpatrzony w Eurosport i kibicuję pijąc herbatę. Ot, taka nagroda za udany tydzień.
DOŁĄCZ DO NAS: